sobota, 19 września 2009

Leciałam pilotem


Bąbel staje się tak skomplikowaną i barwną jednostką ludzką, że coraz trudniej będzie zwięźle opisać jego (jej) poczynania. Do technik manipulacyjnych stosowanych na porządku dziennym doszły:
- szantaż (znany już wcześniej, ale teraz bardziej wyrafinowany - „CHCEEE! BALDZO!!”)
- zamydlanie oczu („tak mamo, pasiam, grzećna będę”, „tata nowu zły”)
- obrażanie („jestem zła”, „nie lubie taty”)

Za nami pierwsze zagraniczne wakacje z Bąblem ... udane, nie powiem, ale od razu jakieś krótsze i mniej przygodowe. Dlatego zaraz po wakacjach maluch na wieś został wywieziony dla oddechu (mamunia 400 km musiała obrócić w tym celu). Trudna to była podróż z wymiotami, ale warto było dla tych kilku dni w domu, tak bardzo innych od reszty roku. Dni wolności połączonej z tęsknotą.
Za to pierwszy lot przebiegł znacznie lepiej. Bąbel nazywa samolot pilotem, a kiedy wznieśliśmy się do nieba wykrzyknęła radośnie: MORZE! Na miejscu zadomowiła się szybko, spała między nami, sikała pod prysznicem, nudę oczekiwania na wyjście nad morze zabijała oglądaniem bajek. Kupiliśmy dmuchanego krokodyla, koło z gaciami i uchwytami do bezpiecznego pływania, kapelusz dla mamy, rodzinka na wczasach pierwsza klasa! Na plaży szalała, albo kolekcjonowała kamienie czyszcząc je jak Maka Paka. Byłoby idealnie, gdyby nie ciągłe „mama chodź, tata chodź!”. Tylko raz solidnie wpadła do wody basenowej ześlizguiąc się z materaca, ale poza przerażeniem na twarzy obyło się bez urazu na resztę życia. Zrobiliśmy z tego wielką przygodę i anegdotę do opowiadania po powrocie. Kiedy dotarliśmy do domu Bąbel spał, więc tylko przenieśliśmy ją do łóżeczka. Budząc się rano zobaczyła przed sobą pysk kota, jej twarz od razu rozpromieniała i powiedziała: „Missi, missi! Leciałam pilotem, wiesz?”.

Interview Part Two


Tym razem chcielibyśmy prosić Panią o odpowiedź na kilka pytań, właściwie to rodzaj takiej ankiety, którą przeprowadzamy z różnymi trendy postaciami.

- Co jest Pani największym sukcesem?
To chyba nie jest to pytanie, na które odpowiada się, że dziecko.. Bo tak to raczej małe sukcesy mam na koncie.. Ale jeśli parafrazować to pytanie na „z czego jestem najbardziej dumna” to chyba z kilku piosenek.

- Czego nigdy nie udało się Pani osiągnąć i raczej już się nie uda?
Ładnie wyglądać w kostiumie kąpielowym.

- Czego nigdy Pani nie robiła i już robić nie zamierza?
Palić papierosów (z zaciąganiem).

- Czy potrafi Pani bawić się na trzeźwo?
Z wielkim trudem.

- Jakie są Pani najwięsze kompleksy?
Brak wiedzy i nadmiar ciała.

- Co najbardziej przeszkadza Pani w życiu?
Brak panowania nad emocjami, nadwrażliwość.

- Czy myśląc o przyszłości czuje Pani strach, czy ekscytację?
Dosyć osobiste pytanie.. Powiem tylko tyle, że z wiekiem tego strachu jest więcej niż ekscytacji, a przeważa chyba pośpiech.

niedziela, 6 września 2009

Zakończenie lata z szybem w tle


... czyli Tauron Nowa Muzyka – zwrot, który na antenie wypowiedziałam razy sto podczas debiutanckiej relacji live z miejsca wydarzeń. Zaczynając od końca zaliczyłam całkiem historyczne dwie wpadki, babole jak się patrzy. Ekscytując się Flying Lotus’em pragnęłam zwrócić uwagę na jego „fizjologię” zamiast „fizjonomii”, a Marcina B. przedstawiłam jako reprezentanta Gazety Stołecznej Katowice.
A tak poza tym fajnie było, chociaż nakręcana cały rok przez Fante nastawiałam się na więcej. Tak starsznie trzymałam kciuki, że jak już widziałam, że się udało to nie potrafiłam się tym w pełni cieszyć. A w sobotę tak strasznie chciałam się zabawić, że w ogóle nie umiałam się bawić, poza psuciem zabawy wszystkim.
Najlepiej bez dwóch zdań wypadli: Dan Le Sac vs. Scroobious Pip, Flying Lotus i Mum. Najfajniejsze lasery miała Karin (Fever Ray), a najwięcej kolorów na scenie Ebony. Na wyróżnienie zasługuje również okolica.. jeśli industrial może być piękny to właśnie tu!