piątek, 14 lutego 2014

bez tematu

Dziś Walentynki, ale to akurat zupełnie nie ma znaczenia. Zbliżam się do punktu zwrotnego w moim życiu. Do momentu, po którym ponoć zaczyna się prawdziwe życie. To oczywiście bzdura i wymysł starzejących się celebrytek. Ja się wcale z tym dobrze nie czuję, ale chciałabym więcej w związku z tym napisać. Tak wiele się wydarzyło. Bąbel wyrósł na niezwykłą dziewczynkę, małego leniuszka, który pasjonuje się tańcem, nagrywaniem filmów na telefonie i "disneychannel". Za chwilę szkoła i w mojej głowie trwają rozterki, czy muzyczna, czy lepiej nie. Wsparcia też mi brak w tym temacie ze strony L. Do następnego wpisu na pewno będę wiedziała. To co nie zmieniło się na pewno to ciągły brak czasu. Może pod tym względem zaczyna się to nowe życie.., że wreszcie ma się czas..

poniedziałek, 30 września 2013

Wakacyjna perfekcja na Zakynthos

Jechałam z super pozytywnym nastawieniem, wyposzczona po ubiegłym roku, kiedy na wakacje poza krajem wybrał się tylko L. Było bosko! Wszystko się zgadzało. Mieliśmy wreszcie czas na pouczające pogadanki z Bąblem, czytanie, rozmyślanie, wygrzewanie się, upajanie każdym posiłkiem...





Młody umysł poznaje historię


- Mami, a wiesz, że jak była wojna to bardzo dużo Polaków zginęło? Zabili ich Niemcy.
- Wiem, kochanie.
- A jak to jest, jak Jula teraz mowiła, że była u Niemców, to jak oni się dowiedzieli, że jest Polakiem to nie chcieli jej zabić?
- Nie kotku, to było dawno, teraz Polacy i Niemcy się przyjaźnią. My z tatą też często jeździmy do Niemiec i nam się podoba.
- Mami, a jak byłaś mała to Niemcy nie chcieli cię zabić..?
- Nie, kochanie nie było mnie wtedy na świecie. Wojna była wtedy, kiedy .. twój dziadek był dzidziusiem
- I Niemczy go nie zabili?

czwartek, 6 czerwca 2013

Mad world!

Fb, twitter, insta, kanał yt, moja strona, a teraz jeszcze deezer, spotify.. Przydałby się sztab ludzi do tego wszystkiego. Szczególnie teraz, kiedy naprawdę mi się nie chce. Wolę rower. Chętnie bym za to znów popisała, bo takie przerwy są niedopuszczalne. Bąbel zamienił się w dziewczynkę i jest o czym opowiadać. Wiek też nadchodzi symboliczny i nadciągające jak chmury burzowe refleksje warto odnotować ..


środa, 17 października 2012

Serduszka i błyskawice


Brałam udział w wielu projektach. Dziecko to najtrudniejszy z nich. Bo z każdym zadaniem w większym lub mniejszym stopiniu sobie radzę. Przy Bąblu stałam się bezsilna. 5 i pół roku – na tyle cwana, żeby zranić, za mała, żeby zrozumieć dlaczego rani. Wciąż zbuntowana przeciwko systemowi, w którym każdy – od przedszkolaka do emeryta – ma jakąś „pracę“. Nie lubi przedszkola, a przecież w szkole będzie jeszcze trudniej. Próbuję delikatnie uświadomić jej, że to już tak będzie długo. Zawsze będzie to „coś“, co nie jest zabawą. Nasłuchałam się od przedszkolanki, nasłuchałam się od logopedy, swoje trzy grosze dorzuca moja mama i – mający zupełnie inne spojrzenie w temacie – L. Doszło do tego, że zabieram się za czytanie książki instruktażowej, jak się z dzieckiem porozumieć. Wprowadziłam system nagradzających serduszek i czarnych błyskawic. Dziś chcę wprowadzić takie 5 minut dla rodziców zanim zostaną odpalone bajki, czy wywalone na środek zabawki. Nie wiem jak to nazwę.. miłe minutki..? Oby były miłe!


poniedziałek, 3 września 2012

Zrugana powakacyjnie


Czy naprawde jestem taka beznadziejna?!?!
Nie umiem dbać o samochód
Nie umiem utrzymać przy życiu ogródka
Nie umiem porządnie umyć podłogi
Nie umiem nigdzie trafić bez mapy
Nie umiem utrzymać porządku na stole
Czy to naprawdę jest ważniejsze od tego, co umiem?!

środa, 1 sierpnia 2012

Przyziemne przyjemności

Dwa dni bez rodziny. Wolność, o której marzyłam od miesięcy. Układ jest taki, że być może to moje jedyne takie dni w roku. W dodatku gorące! Od razu ruszyłam w miasto z kompem i uśmiechem na pół twarzy. Rozesłałam wiadomości, że jestem do dyspozycji, ale znajomi nie są mi niezbędni. W planach jeszcze sport, praca nad płytą... Zobaczymy co z tego wyjdzie, póki co zachłystuję się chwilą!!!!!!!!! I jak spojrzy na to laska, której koleś co chwila wyjeżdża, albo pracuje do 22.00? Do tego nie ma dziecka, więc takimi chwilami bez rodziny raczej rzyga, niż się delektuje. Jak spojrzy na to singiel freelancer (jak kto woli hipster), który codziennie przesiaduje na mieście z mac’iem? Też mi atrakcja! – powiedzą i właśnie takie popaprane to życie, pełne sprzeczności i paradoksów. Oraz stara prawda, że najlepiej smakuje to, czego mamy najmniej. Czyli zaserwowałam kolejny banał i zabieram się za zjedzenie deski różnych past z pitą, yeah!