Pierwszy raz się wzruszyłam na Fryderykach. Niestety nie dlatego, że ktoś mi wyjątkowo bliski, albo JA (HA HA ) otrzymał złotą statuetkę. Postanowiłam odpuścić sobie tę imprezę, więc oglądałam transmisję w TVP. Nuda, mniej więcej to samo co rok temu, tyle, że Czesław się pojawił i zgarnął chyba więcej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Nie poruszyły mnie też łzy wzruszenia Jerzego Połomskiego, bo nigdy mnie nie ruszał. Za to jak zwykle nieziemska była Erykah Badu, która nagrała dla nas podziękowania przy fortepianie. Nawet to potrafi zrobić najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz