Już wiem, że oczekiwałam więcej od nowej Bat For Lashes, albo może właśnie mniej, prościej, bardziej frywolnie. Chciałam jednak wstrzymać się z szerszą recenzją do chwili zakupu namacalnego krążka CeDe. Wcześniej kupilam wersję download nie spodziewając się, że EMI może zainteresować się wydaniem tej płyty. Aż tu jeszcze przed Świętami radosna wieść z siedziby wytwórni, że „Two Suns” już w sklepach! Wczoraj po wpływem rozgrzewających promieni słonecznych wybrałam się do naszego „najlepszego sklepu muzycznego” na Marszałkowskiej. Ach jakie zmiany! Wreszcie ludzka toaleta, a wszystkie kasy upchane na dole, klient nie czeka długo i jest miło obsłużony. Zawiało HMV normalnie! Zacierając ręce wjechałam na muzyczne piętro i ruszyłam podziwiać regał nowości. Ani Bat, ani Royksopp, ani nic nic NIC, co by mogło mnie zainteresować. Być może gdzieś coś tam upchane, ale ja do empikowych szperaczy nie należę, jakoś to mało „diggerskie”.
W maju wybieram się do Londynu i właściwie zakupowo nie ma już po co. Pozostała ta jednak wielka przepaść – sklepy płytowe – bez wypasu – po prostu zaopatrzone w bieżące nowości, w dodatku wyeksponowane tak, że widać i ślinka cieknie. Przecież to jest paranoja, żeby po to jechać do innego kraju. Wiem, że powodem w dużej mierze są od lat zachwiane empikowe finanse. Może więc jakaś dotacja, żeby taki jeden na kraj sklep jednak istniał. Pamiętam to jeszcze z czasów mojej pracy w Wytwórni. „Dlaczego mojej płyty nie ma w sklepach?” – pytał artysta. „Bo sklep jej nie zamówił” – odpowiadała Wytwórnia. To może oddać im te płyty w komis no jeza ja nie wiem, nie jestem od tego żeby to wymyślać, ale chę kupować płyty!!!
W maju wybieram się do Londynu i właściwie zakupowo nie ma już po co. Pozostała ta jednak wielka przepaść – sklepy płytowe – bez wypasu – po prostu zaopatrzone w bieżące nowości, w dodatku wyeksponowane tak, że widać i ślinka cieknie. Przecież to jest paranoja, żeby po to jechać do innego kraju. Wiem, że powodem w dużej mierze są od lat zachwiane empikowe finanse. Może więc jakaś dotacja, żeby taki jeden na kraj sklep jednak istniał. Pamiętam to jeszcze z czasów mojej pracy w Wytwórni. „Dlaczego mojej płyty nie ma w sklepach?” – pytał artysta. „Bo sklep jej nie zamówił” – odpowiadała Wytwórnia. To może oddać im te płyty w komis no jeza ja nie wiem, nie jestem od tego żeby to wymyślać, ale chę kupować płyty!!!
"Two suns" to w ogóle nigdzie nie ma; też chciałem kupić i ani jednej sztuki. Nawet w internetowych. Żałosne. I tak sie zdarza z - nie przesadze chyba - 80% płyt w Polsce. Muzyczny ciemnogród? - Feela jest na pęczki, szkoda tylko (chociaż w zasadzie żadna szkoda!), że to nie trafia w mój muzyczny sort. No, ale "wiecie, wyniki sprzedaży i polityka rotacyjna sklepów" :/
OdpowiedzUsuń